Jak co roku, marszałek województwa Andrzej Buła, zaprosił ludzi wolności, działaczy podziemia antykomunistycznego, na rocznicowe spotkanie. Był koncert w teatrze, a wcześniej na opolskim Skwerze Solidarności złożono kwiaty.
Represje to brak zgody na dążenie ludzi do wolności
Na opolskim Skwerze Solidarności, gdzie przed laty mieściła się pierwsza siedziba Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego „S”, w 40. rocznicę wybuchu stanu wojennego, złożono wiązanki kwiatów i zapalono znicze. Wśród ludzi Solidarności wciąż żywe są wspomnienia związane z 13 grudnia 1981 roku. Choć od tamtego czasu mija 40 lat, to pamięć o tych wydarzeniach nadal wywołuje wśród ich uczestników żywe emocje.
Choć w regionie opolskim nie było tak głośnych i krwawo tłumionych protestów, jak choćby w kopalni „Wujek” w Katowicach czy „Manifest Lipcowy” w Jastrzębiu Zdroju, to również tutaj działała konspiracja, silnie organizował się opór, odbywały się spotkania konspiracyjne.
Marszałek województwa Andrzej Buła podkreśla, że każdy reżim i represje, to brak zgody na dążenie ludzi do wolności. – Powinniśmy unikać represji, powinniśmy obdarzać się szacunkiem. Powinniśmy akceptować dążenie do wolności i życia w kraju, gdzie władza nie krępuje nas rozporządzeniami. To ważne przesłanie płynące z czasów stanu wojennego –podkreśla marszałek dodając, że zawsze należy uważać na represje rządzących i każdej władzy.
Do Opola przyjechał m.in. działacz opozycji demokratycznej w czasach PRL, były poseł na Sejm Zbigniew Bujak. Mówi, że najważniejsze w tamtym czasie było uchronienie ojczyzny przed wojną domową. – Solidarność zrodziła się z porozumienia wiedząc, że walka zbrojna będzie nieskuteczna. Jednak w pierwszych dniach napięcie związane z wojskami na ulicach było ogromne. Szczególnie w dużych miastach, kiedy młodzież usłyszała, że jest „wojna”, wtedy zaczęła zdobywać broń. Zadaniem liderów było uświadomienie, że w ten sposób wolności nie zdobędziemy – przypomina Zbigniew Bujak.
Ikoną walki o wolność i znaczącym działaczem Solidarności w województwie opolskim jest Stanisław Jałowiecki. W roku 1981 pełnił on funkcję przewodniczącego zarządu Regionu Śląsk Opolski NSZZ „Solidarność”. W stanie wojennym był tymczasowo aresztowany, a następnie skazany z przyczyn politycznych na karę 10 miesięcy pozbawienia wolności. W trakcie emigracji pracował w Radiu Wolna Europa. Kiedy Polska odzyskała wolność, pełnił funkcję pierwszego marszałka województwa opolskiego. Potem był również eurodeputowanym.
Były marszałek województwa opolskiego wspomina ucieczkę z Władysławem Frasyniukiem i Zbigniewem Bujakiem. – Często słyszę, że stan wojenny uchronił nas przed interwencją wojsk rosyjskich. Jest to nieprawda. Wszystkie dokumenty wskazują na to, że Rosjanie nie planowali takiej sytuacji. Polacy zrobili to własnymi rękami. To była akcja Wojciecha Jaruzelskiego – mówił w trakcie uroczystości rocznicowych Stanisław Jałowiecki.
– Jako związek zawodowy Solidarność pamiętamy o tej rocznicy. Oddajemy hołd tym, którzy walczyli o wolność. Dziś tamte wydarzenia należy przypominać młodzieży – podkreśla przewodnicząca Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” Śląska Opolskiego Cecylia Gonet.
Konieczne jest mówienie prawdy o tamtym czasie
Wieczorem w Teatrze im. Jana Kochanowskiego odbyło się widowisko „Kolejka po wolność”. To hołd dla tych, którzy na własnej skórze odczuli władzę reżimu. Koncert, m.in. z udziałem Krystyny Prońko, był okazją do spotkania całego środowiska Solidarności, uczestniczyła w nim też młodzież ze szkól województwa opolskiego. Scenografia przygotowana przez Andrzeja Czyczyło nawiązywała do jednego z symboli tamtego czasu, wszechobecnych koksowników.
Marszałek województwa Andrzej Buła podkreśla, że koncert „Kolejka po wolność”, to uczczenie pamięci ponad 100 osób, które w pierwszych godzinach zostały internowane. – W kolejnych dniach były kolejne aresztowania ludzi, którzy walczyli o wolność i przyzwoitość. To była represje wynikające z desperacji władzy. W gronie ówczesnych działaczy i ich rodzin, wspominamy ten czas. Niech to będzie żywa lekcja historii. Refleksja, że każda władza potrafi w swoich dążeniach nie szanować i skłócać ludzi, potrafi wyciągnąć pałkę. Potrafi doprowadzić do takiej sytuacji, żeby sąsiedzi występowali przeciwko sobie. Ta lekcja nie wymaga egzaminu, ale chwili zastanowienia – mówił marszałek podczas koncertu.
Jeden z ówczesnych działaczy, Bogusław Nierenberg uważa, że 13 grudnia 1981 roku powinno być stale elementem naszej refleksji. – Utrata demokracji i wolności, co stanowi o sensie życia, może zdarzyć się w każdej chwili. Należy tę wolność bardzo szanować – podkreśla. Uczennica liceum z Olesna, Oliwia Latocha, bardzo interesuje się historią. Dla jej pokolenia stan wojenny, to nie tylko zapis na kartach książek i filmów. – Z historii czerpiemy bardzo dużo elementów do życia. Moja ciocia bardzo wiele mi opowiadała o tamtym czasie. Bardzo ważne jest, żebyśmy o tamtym czasie nie zapominali i nie popełniali podobnych błędów w przyszłości – mówi Oliwia. Działacz Solidarności z Opola Henryk Żarczyński apeluje o mówieniu prawdy o tamtym czasie. – Cały czas są różne zdania na temat tamtego czasu. Nie chodzi o to, żeby każdy miał swoją prawdę. Najważniejsze jest czytanie dokumentów i wsłuchiwanie się w pamięć tych, którzy występowali przeciwko tamtej władzy. Poglądy, że nie było tak źle, że było to łagodne, są kłamliwe. Sam fakt, że to było, wystarczy, żeby to potępić. Należy być czujnym i interesować się światem współczesnym – zaznacza Henryk Żarczyński.
PW