1 marca, w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, na budynku byłej siedziby urzędu bezpieczeństwa publicznego w Opolu przy ulicy Krakowskiej, zawisła pamiątkowa tablica.
Starania o jej umieszczenie trwały od trzech lat. Przypomnijmy, że od 1945 do 1948 roku w murach budynku zamordowano dziesiątki więźniów.
Tragiczna historia sprzed siedemdziesięciu lat jest wciąż żywa. Odkrywane są nowe fakty, a pamięć o zamordowanych żyje w wielu rodzinach. Mówi o tym m.in. Wiesław Snaczke ze Stowarzyszenia Rodzin Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych Okręgu Podbeskidzie, które uczestniczył wraz z grupą rekonstrukcyjną w uroczystościach w Opolu. – Dwie osoby z rodzin członków Stowarzyszenia zginęły na Polanie Śmierci w Starym Grodkowie, jedną z nich zidentyfikowano. To nas mobilizuje do udziału w tych uroczystościach. Wiele osób z Żywieczczyzny po roku 1945 zostało przesiedlonych właśnie na te tereny – dodaje.
Osobiste wspomnienia i doświadczenia rodzinne ma m.in. Piotr Drobny, członek wspomnianego Stowarzyszenia. Bracia jego dziadka, Dominika Maślanki, to Żołnierze Wyklęci o pseudonimach „Tygrys” i „Borsuk”. – Dowiedziałem się o tym fakcie podczas rozmowy z dziadkiem. To był bardzo emocjonujący moment. Obiecałem sobie, że zrobię wszystko, by rozwikłać ich historię i odnaleźć mogiły. Jeden z nich został odnaleziony, wciąż szukamy Józefa – mówi. Pomocne są w tym książki, akta archiwalne oraz rozmowy z żyjącymi świadkami historii.
W uroczystościach odsłonięcia tablicy w stolicy województwa brał udział m.in. członek zarządu województwa Antoni Konopka. – Dobrze, że możemy się wszyscy spotkać i bez podziałów uczcić pamięć o trudnej historii i jej ofiarach. Należy o tym mówić. Cieszy mnie szczególnie obecność ludzi młodych. To właśnie dzięki nim pamięć historyczna zostanie przekazana kolejnym pokoleniom – mówi.
KK