O nowych warunkach finansowania świadczeń zdrowotnych oraz o sytuacji płacowej pracowników ochrony zdrowia rozmawiano na Forum Szpitali Opolskich, które odbyło się w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Opolskiego z inicjatywy m. in. Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Regionu Opolskiego.
Otwierając spotkanie marszałek województwa, Andrzej Buła, zachęcał do szczerych rozmów i takie rzeczywiście one były.
Jako pierwsza głos zabrała wicewojewoda Violetta Porowska, która zwracała uwagę na to, że sieć szpitali miała przede wszystkim usprawnić ich organizację pracy, a także zapewnić ciągłość i stabilność funkcjonowania, skoordynować świadczenia szpitalne i ambulatoryjne. Poinformowała, że według zapewnień wicepremiera Mateusza Morawieckiego od roku przyszłego pieniędzy na zdrowie będzie więcej, bo wydatki wzrosną z obecnych 4,4 proc. PKB do 4,7 proc., zaś w perspektywie najbliższych 10 lat osiągną wartość 6 proc. PKB, co oznacza, że będzie ich o 5,8 mld złotych więcej. Przywołała też specustawę o szczególnych rozwiązaniach zapewniających poprawę jakości i dostępności do świadczeń opieki zdrowotnej. Reguluje ona kwestie zakupu specjalistycznego sprzętu i aparatury medycznej, zakup dentobusów. 19 mln złotych otrzymają dodatkowo jeszcze w tym roku opolskie szpitale na procedury ratujące życie oraz zabiegi zaćmy i endoskopii stawów kolanowych i biodrowych. Krystyna Ciemniak, przewodnicząca OZZPiP, skomentowała, że informacje te, to plaster na obolałe serce.
Optymistycznie rozwiązania resortu zdrowia oceniał też Krzysztof Konik, dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego, zdaniem którego ustawa odmroziła zamrożone od 2011 roku płace w ochronie zdrowia, określiła minimalne wynagrodzenie i powiązała je z sytuacją w gospodarce, choć przyznawał, że na razie nie wiadomo, skąd wziąć na podwyżki pieniądze. – Zwyżki wynagrodzeń muszą być, ale nie kosztem tych pieniędzy, które są w dyspozycji szpitali na leczenie – powiedział.
Na wiele pytań dotyczących płatności mogliby odpowiedzieć przedstawiciele opolskiego Oddziału NFZ, ale ich na spotkaniu nie było. Wicewojewoda Porowska otrzymała informację, że szefostwo NFZ jest właśnie w drodze do Warszawy, gdzie prowadzone będą rozmowy o dodatkowym finansowaniu opolskiej ochrony zdrowia.
Wicemarszałek Roman Kolek, który nowe rozwiązania prawne oceniał z punktu widzenia samorządu województwa jako prowadzącego własne szpitale, zwracał uwagę, iż nowy system nie uwzględnił sytuacji demograficznej, epidemiologicznej i regionalnych potrzeb zdrowotnych, wyeliminował mniejsze placówki. – Zmiany – jak mówił – wprowadzono równocześnie i bardzo szybko, są trudności z finansowaniem leczenia trudnych i kosztownych przypadków. Kolejki oczekujących na świadczenia mogą się wydłużyć, bo trafią do nich pacjenci z placówek, które stracą dofinansowanie – powiedział. Po stronie negatywów wymieniał też podwójną sprawozdawczość (ryczałty) oraz niepewność finansową, która jest stałą cechą systemu ochrony zdrowia.
Prof. Paweł Buszman, szef Polsko-Amerykańskich Klinik Serca, alarmował, że w finansowaniu kardiologii inwazyjnej cofnęliśmy się o 17 lat. – Procedury i tak mieliśmy najsłabiej wyceniane w całej Europie, teraz spadły jeszcze o połowę, co stawia nas za Albanią –mówił.
Norbert Krajczy, przewodniczący Sejmiku Województwa Opolskiego, a zarazem dyrektor szpitala powiatowego w Nysie, zdradzał, że czuje się postawiony pod ścianą. Z jednej strony niepewność finansowa, z drugiej wyzwanie, jakim jest podwyżka płac, która na dobrą sprawę nie usatysfakcjonuje żadnej grupy – ani pracowników technicznych bez których szpital, by nie funkcjonował, ani pracowników medycznych. Norbert Krajczy zwracał uwagę, że za kilka lat 60 tysięcy pielęgniarek przejdzie na emeryturę, a rocznie szkoły zasilają rynek 2 tysiącami.
Ten wątek poruszała też Krystyna Ciemniak, która mówiła, że w Polsce na 1000 pacjentów przypada 5 pielęgniarek, średnia unijna jest dwa razy większa (10 na tysiąc). Jedna pielęgniarka ma pod opieką na dyżurze od 20 do 40 pacjentów, a przeciętny wiek tych pań to 50-54 lata.
Dariusz Madera, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego informował, że potrzebuje rocznie ok. 5 mln złotych na zwiększenie wynagrodzenia do poziomu minimalnego, o milion wzrosły koszty funkcjonowania SOR, do tego dochodzą koszty tzw. nadwykonań. – My nie możemy, jak zakłady przemysłowe, zamknąć tych oddziałów, które są nierentowne – mówił.
Na zakończenie spotkania pielęgniarki z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego obdarowały białymi różami tych dyrektorów szpitali, którzy mimo niepewności finansowej, zdecydowali się na udzielenie im podwyżek z tzw. ustawy zembalowej – powstałej z inicjatywy poprzedniego ministra zdrowia prof. Mariana Zembali.
MS